Jeszcze w niedzielę świętowali pierwszą komunię. Kilkanaście godzin później – radiowozy, prokurator i ciało w łazience. Robert nie żyje, Barbara siedzi w areszcie. Dwoje małych dzieci zostało bez rodziców.
Jeszcze dzień wcześniej, 11 maja wszystko wyglądało jak w albumie ze szczęśliwego życia. Uśmiechy, przytulasy, biały stół w ogrodzie, ozdoby i basenik – bo syn przystępował do pierwszej komunii. A potem? Cisza. O 7 rano policjantka Barbara P. zadzwoniła na numer alarmowy. Jej mąż nie żyje.
41-letni Robert P. zginął od ciosu w okolice serca. Ciało znaleziono w łazience. Śledczy zabezpieczyli nóż. Wszystko wydarzyło się 12 maja nad ranem.
Barbara – funkcjonariuszka z 14-letnim stażem – najpierw odwiozła dzieci do rodziny. Chwilę później sama zadzwoniła na 112. W chwili zatrzymania miała 1,5 promila alkoholu w organizmie – wynika z nieoficjalnych informacji TVP3 Rzeszów.
Nie przyznała się. Aresztowana na trzy miesiące
36-latka usłyszała zarzut zabójstwa. We wtorek, 14 maja, Sąd Rejonowy w Rzeszowie przychylił się do wniosku prokuratury o tymczasowy areszt. Kobieta nie przyznała się do winy, złożyła obszerne wyjaśnienia, ale odpowiadała wyłącznie na pytania swojego obrońcy – mec. Andrzeja Muchy.
– Jest w szoku. Przeżywa traumę – przekazał adwokat dziennikarzom.
Barbara P. przez lata pracowała w wydziale dochodzeniowo-śledczym Komendy Powiatowej Policji w Ropczycach. Jak potwierdziła komenda, wszczęto już procedurę jej zwolnienia. Nie odnotowano wcześniej żadnych zgłoszeń przemocy domowej ani „Niebieskiej Karty”.
Dzieci zostały same. „Normalna rodzina”, ale…
Dwoje dzieci – 10-letni chłopiec i 7-letnia dziewczynka – trafiło pod opiekę rodziny. W jednej chwili straciły oboje rodziców. Mieszkańcy wsi są wstrząśnięci. – Widziałem ich w kościele, w ogrodzie, chodzili razem – mówią. – Normalne małżeństwo.
Ale niektórzy pamiętają też inną historię. Trzy lata temu pies państwa P. pogryzł dziecko sąsiadów. Sprawa wciąż się ciągnie – zarzuty usłyszała zarówno Barbara, jak i Robert. Mężczyzna miał też w przeszłości problemy z prawem – po wypadku pod wpływem alkoholu, w którym ranna została ciężarna kobieta.
Śledztwo trwa. Kobiecie grozi dożywocie
Sprawę prowadzi Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie. – Na obecnym etapie nie udzielamy szczegółowych informacji – przekazał rzecznik prokuratury Krzysztof Ciechanowski.
Barbara P. usłyszała zarzut zabójstwa. Grozi jej kara od 10 lat więzienia do dożywocia. Dla jej dzieci – to już kara bez wyroku. Ich dom rozpadł się w jeden poranek.