Walka z religią ma długą historię, sięgającą czasów bolszewików. W mrocznym okresie PRL-u, komunistyczny reżim usunął katechezę ze szkół na 29 lat. Dopiero w 1990 roku, już w wolnej Polsce, lekcje religii powróciły do sal lekcyjnych. Rodzice, którzy utrzymują szkoły ze swoich podatków, chcą, aby te lekcje pozostały. Tymczasem od tego roku Ministerstwo Edukacji Narodowej ograniczyło liczbę zajęć religii, co wywołało sprzeciw Polaków i Kościoła.
Biskupi w odpowiedzi wystosowali list do rodziców, apelując o troskę o religijne wychowanie dzieci.
„Chcemy potwierdzić, że nie zgadzamy się z decyzjami Ministerstwa Edukacji Narodowej odnośnie organizacji lekcji religii w szkole. Wyłączenie oceny z lekcji religii ze średniej ocen i łączenie klas uważamy za krzywdzące i niesprawiedliwe. Podobnie odczytujemy zapowiedzi redukcji godzin i umieszczanie lekcji religii na pierwszej i ostatniej godzinie zajęć. Przypominamy, że zmiany w rozporządzeniu o organizacji lekcji religii z 1992 roku powinny być zawsze podejmowane w porozumieniu z Kościołami i związkami wyznaniowymi. Powinny dokonywać się na drodze dialogu i zgodnie z obowiązującym prawem. Wyrażamy nieustanną gotowość do takiego dialogu” – napisali biskupi.
Zobacz też:
Sprawę lekcji religii w Polsce reguluje konkordat, który jest umową międzynarodową o randze ustawy. Jednakże minister edukacji wydała rozporządzenie niższej rangi, ignorując stanowisko Trybunału Konstytucyjnego, który przed wydanie ostatecznego orzeczenia – w ramach zabezpieczenia – zawiesił stosowanie tego rozporządzenia. Mimo to Ministerstwo Edukacji nie wycofuje się ze swoich decyzji, informując, że zabezpieczenie wydane przez Trybunał nie wywołuje skutków prawnych i tak dalej…
Poważnie? Zaledwie kilka lat temu środowisko obecnej władzy podkreślało znaczenie praworządności. – Kon-sty-tucja! – skandował tłum, krytykując działania PiS-u. Dziś już nikt nie przejmuje się porządkiem prawnym?
2 września, z okazji rozpoczęcia roku szkolnego Barbara Nowacka, minister edukacji pojawiła się w Mielcu. Minister jest politykiem Lewicy, a na Podkarpaciu poparcie dla jej ugrupowania jest jeszcze mniejsze niż średnia krajowa. Jest marginalne.
W Mielcu na minister czekała ogromna rozgniewana grupa mieszkańców. Rodzice głośno, odważnie i zdecydowanie wyrazili swój sprzeciw wobec pomysłów lewicowej polityk: „My chcemy Boga w książce, w szkole!” – skandowali.