Szkoda, że tylko pacjenci nie mogą upomnieć się o swoje prawa. Oni muszą cierpliwie – niekiedy miesiącami – czekać w kolejce na zabieg. A kiedy ma do niego dojść, otrzymują telefon, że niestety operacja się nie odbędzie, bo brakuje personelu.
Taka sytuacja panuje w szpitalu wojewódzkim w Krośnie. 31 pielęgniarek jest na zwolnieniach lekarskich. To 60 proc. załogi bloków operacyjnych. Stąd placówka pracuje jak ostrym dyżurze i odwołuje planowe zabiegi.
Od kilku tygodni w szpitalu trwa spór pielęgniarek z dyrekcją placówki. Grupa pielęgniarek z tytułem magistra i specjalizacją uważa, że przez niższe zaszeregowanie objęły ich niższe podwyżki z lipca tego roku. Zamiast 7 300 zł podstawy, otrzymują dużo mniej.
Zobacz też:
Dyrekcja chce rozwiązać problem. Dyrektor placówki Leszek Kwaśniewski poinformował, że zaproponował pielęgniarkom, które chcą wyższego zaszeregowania, dodatkowo 500 złotych do podstawy wynagrodzenia.
Według dyrekcji zarobki pielęgniarek z tej grupy, po doliczeniu dodatków, stażowego, za dyżury świąteczne i nocne wyniosłyby około 9000 zł brutto – to prawie 6 400 zł na rękę.
– Jesteśmy otwarci na rozmowy. Mamy ofertę finansową. Pragnę, aby szpital jak najszybciej zaczął normalnie pracować – stwierdza dyrektor Kwaśniewski.
W szpitalu w Krośnie pracuje 556 pielęgniarek, jedna trzecia z nich ma dyplom magistra i specjalizację.