Rzeszów ma swoją własną miejską pasiekę o nazwie „Miejski rój nad Wisłokiem”. 10 uli ustawiono na terenie MPWiK w Zwięczycy. Żyje tu teraz około pół miliona pszczół. Mają idealne warunki: 25 ha zielonego terenu, specjalnie z myślą o nich obsadzonego miododajnymi krzewami, a także drzewami: akcją i lipą. Opiekunem pasieki został Dariusz Łoza. Pszczelarzem jest z wykształcenia, zamiłowania i rodzinnej tradycji. – Kocham pszczoły, a tę miłość zaszczepił mi dziadek. To fascynujące owady. Wymagają wiele troski, pracy, a przede wszystkim serca – tłumaczy bartnik.
Zobacz też:
Rzeszów dołącza do wielu europejskich miast, które stawiają swoje pasieki. – W ten sposób podkreślamy, że ekologia to ważna dziedzina, którą wspieramy konkretnymi działaniami. To nie tylko elektryczne autobusy, ale też cenne dla naszej przyrody owady – podkreśla wiceprezydent Marek Ustrobiński.
Jak pszczoły, to oczywiście miód. Na razie zostanie w ulach, ale w przyszłym roku odbędzie się już prawdziwe miodobranie. Będzie rozlewany do malutkich buteleczek i rozdawany jako gadżet przy okazji różnych miejskich imprez, czy wydarzeń.
Zdaniem fachowców, miód z miejskiego urobku wcale nie jest gorszy, a może być nawet zdrowszy od tego, który pochodzi tylko z polnych kwiatów.
– Największym wrogiem owadów są środki ochrony roślin, a te nagminnie są nagminnie stosowane są zwłaszcza w rolnictwie. W miastach mamy mniej oprysków. Dlatego pszczoła w takich warunkach czuje się więc całkiem dobrze – przekonują pszczelarze.