Kobieta z Tarnobrzega do ostatniej chwili miała nadzieję, że z samolotu wysiądzie mężczyzna, który skradł jej serce. Okazało się, że nie tylko swoje uczucia ulokowała w niewłaściwym mężczyźnie. Straciła również fortunę.
Tłum pasażerów powoli się rozchodził, a ona czekała ze zdjęciem ręku. Liczyła, że za chwile zobaczy swojego przyjaciela pierwszy raz na żywo i wpadną sobie w ramiona. Ale nic takiego się nie zdarzyło. Żaden z pasażerów samolotu nie był podobny do amanta z fotografii.
58-latka uwierzyła w historię mężczyzny, który twierdził, że jest dziennikarzem przebywającym w Syrii. Kontaktowali się przez internet, wymieniali wiadomości o życiu codziennym, a on wysyłał jej swoje zdjęcia, zdobywając jej zaufanie. Pod koniec lipca oznajmił, że pragnie wrócić do Polski, ale potrzebuje wsparcia finansowego na przygotowanie zastępstwa i organizację swojego wyjazdu.
Tarnobrzeżanka nie wahała się i przesłała pieniądze – najpierw 22 tysiące złotych, potem kolejne kwoty na rzekomy przelot do kraju. Kiedy mężczyzna oświadczył, że jest uwięziony w Turcji i prosił o zakup kryptowalut na rozwiązanie swoich problemów, 58-latka ponownie uległa jego prośbom.
W sumie straciła ponad 360 tysięcy złotych, wierząc, że pomaga rodakowi w trudnej sytuacji. Dopiero gdy „amerykański dziennikarz” nie wylądował na warszawskim lotnisku, zrozumiała, że została oszukana i zgłosiła się na policję.