Wielki smutek i żal w Przemyślu. Mieszkańcy są głęboko poruszeni śmiercią swojego rodaka, Damiana Sobóla (†36), który niosąc pomoc, zginął podczas ataku izraelskiej armii na konwój humanitarny w Strefie Gazy. W Zaułku Wolontariuszy przy dworcu PKP w Przemyślu uczczono pamięć Polaka. Zapłonęło setki zniczy.
Damian pochodził z Przemyśla. – To był człowiek, anioł. Bezinteresowny, dobry. Lubił pomagać – mówią o nim mieszkańcy.
36-latek angażował się w liczne akcje pomocowe. Kiedy w 2022 r. ruszyła fala uchodźców przerażona wojną w Ukrainie, w Przemyślu udzielał im wsparcia. Wtedy dołączył do organizacji World Central Kitchen, organizującą pomoc żywnościową.
Misja w Przemyślu się skończyła, ale Damian pomagał dalej. Ofiarom trzęsienia ziemi w Turcji i Maroku, a od kilku miesięcy działał w Strefie Gazy.
Jego młode życie zostało brutalnie przerwane 1 kwietnia, kiedy konwój z żywnością został ostrzelany pociskami rakietowymi, wystrzelonymi z drona. Do ataku przyznała się izraelska armia, trwa dochodzenie, a pierwsze komunikaty izraelskich władz mówią „o pomyłce”.
4 kwietnia w Przemyślu przed dworcem zebrały się setki osób. Przed znakiem „Zaułek Wolontariuszy”, gdzie wywieszono zdjęcia Damiana, zapłonęło morze zniczy. Wiele osób znało osobiście Damiana, wiele z nich spotkało go i poznało właśnie w tym miejscu, kiedy dwa lata temu wspólnie zajmowali się pomocą uchodźcom. – Był dobrym człowiekiem, to był anioł. Niewielu jest taki ludzi. Wielka strata… – mówili nam poruszeni śmiercią przemyślanina jego rodacy.