9.8 C
Rzeszów
piątek, 19 kwietnia, 2024

Odciął rękę Maksowi. Teraz tak tłumaczy się przed sądem

REKLAMA

Przyznaje się, przeprasza i chciałby załatwić sprawę krótką karą i 20 tys. zł zadośćuczynienia. Ale tak łatwo nie będzie. Prokurator na takie warunki się nie zgodził. Sąd zarządził, że proces będzie toczył się normalnym trybem. Oskarżonemu Markowi T. za brutalny atak w Leżajsku grozi 15 lat więzienia.

8 czerwca przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie rozpoczął się proces Marka T. (44 l.). Mężczyzna odpowiada za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu 21-letniego Maksymiliana B. Oprawca zaatakował go na ulicy i tasakiem odciął młodzieńcowi lewą dłoń.

– Chciałem go tylko nastraszyć. Odruchowo machnął rękę, dlatego uderzyłem – tłumaczył w sądzie oskarżony.

Marek T. przeprosił ofiarę i postanowił dobrowolnie poddać się karze. Zaproponował dla siebie 4 lata więzienia, włączając to karę za drugi zarzucany mu czyn – posiadanie narkotyków.

Prokurator nie zgodził się z taką propozycją. Stwierdził, że kara, którą byłby w stanie zaakceptować to 10,5 roku więzienia.

Oskarżyciel i pani adwokat nie doszli do porozumienia.

– Wobec tego otwieram przewód sądowy i zarządzam przeprowadzenie postępowania dowodowego – stwierdziła sędzia Marzena Ossolińska-Plęs.

Atak na ulicy

Wszystko wydarzyło się 20 września 2021 r. w Leżajsku. Wieczorem 21-letni Maksymilian B. jechał rowerem do kolegi. Nagle spadł mu łańcuch. Młodzieniec na chodniku próbował naprawić usterkę. Nagle zatrzymał się obok niego skuter.

Zamaskowany kaskiem mężczyzna doskoczył do 21-latka. W ręku trzymał kuchenny tasak. – „I co teraz?” – syknął, a potem nie czekając na odpowiedź mocnym uderzeniem odciął ofierze lewą dłoń. Następnie napastnik wskoczył na swój pojazd i uciekł.

Ofiara była w szoku

Ofiara ataku była w szoku. Zdołała sama wyciągnąć telefon i wykręcić numer do kolegi oraz na 112. Wkrótce podeszli do rannego młodzieńca przechodnie. Natychmiast udzielili mu pomocy, tamowali krwotok.

Ratownicy zabrali poszkodowanego do szpitala i zabezpieczyli leżącą na chodniku dłoń. 21-latek błyskawicznie został przetransportowany do kliniki im. Rydygiera w Krakowie, gdzie przeszedł 7-godziny zabieg przyszycia kończyny. Po kilku dniach szpital zorganizował konferencję prasową, na której wystąpił Maksymilian. Bardzo dziękował chirurgom za ich wielki wysiłek. Pytany o zdarzenie, twierdził, że zna sprawcę, ale nie wie dlaczego go zaatakował.

Oskarżony przyznał się do winy

Po kilku godzinach od napadu policjanci zatrzymali podejrzanego Marka T. (44 l.). Mężczyzna najpierw milczał. Wykonano szybko badania DNA śladów krwi znalezionych na jego odzieży oraz na tasaku, które okazały się niezbitymi dowodami.

44-latek w końcu – jeszcze w czasie śledztwa – przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia, które – jak uważa prokuratura – w niewielkim zakresie zgadzają się ze zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym.

Marek T. w sądzie nie chciał odpowiadać na pytania. Podtrzymał jednak niektóre zeznania, które złożył w śledztwie. Wspomniał o incydencie w lokalu z automatami, który ochraniał. Miesiąc wcześniej zauważył jak ktoś w nocy chce dostać się do pomieszczeń i spłoszył intruza. Stwierdził, że zapamiętał charakterystyczną bluzę. Zaczepił potem na ulicy rowerzystę, bo był podobnie ubrany.

Zanim doszło do ataku mężczyzna zatrzymał się w oddali i paląc papierosa przyglądał się ofierze jak ta naprawia na chodniku rower. Podjechał do niej i użył tasaka, który kupił za 180 zł w markecie budowlanym.

Prokuratura zaznacza, że pokrzywdzony w swoich zeznaniach zaprzeczył, aby wcześniejsze zdarzenie – związane z incydentem w lokalu – miało miejsce.

Oskarżony był już wcześniej karany

Marek T. z zawodu jest brukarzem. Jest rozwiedziony. Był wcześniej wielokrotnie karany m. in. za przestępstwa przeciwko mieniu – w tym kradzieże, włamanie, paserstwo oraz kierowanie rowerem po alkoholu.

Teraz będzie odpowiadał za spowodowanie kalectwa, a także za narkotyki, które znaleziono w jego mieszkaniu. – Miałem je na własny użytek – twierdzi.

Marek T. od chwili zatrzymania przebywa w tymczasowym areszcie. Teraz ten pobyt sąd przedłużył mu o kolejne 3 miesiące. Mężczyźnie grozi do 15 lat więzienia.

Zobacz też:

Grzegorz G. (38 l.) odpowiada przed sądem za wypadek w Jamnicy. Przez niego zginęło niewinne małżeństwo

Wielki nalot na kluby ze striptizem. Klienci dostawali drinki, a potem tracili majątki. Poszkodowanych – kilkaset osób

Panika nad zalewem. Turyści zostawili nad brzegiem rzeczy i napędzili strachu

Inres24 w Google News

Obserwuj i bądź na bieżąco

Najnowsze

Najnowsze

REKLAMA

Fancyelements

Welcome to the future of building with WordPress. The elegant description could be the support for your call to action or just an attention-catching anchor. Whatever your plan is, our theme makes it simple to combine, rearrange and customize elements as you desire.

Start
Nowe
7dni
Szukaj