W piątek, 7 maja, w samo południe niemal przed każdą komendą wyły syreny i błyskały koguty radiowozów. Zwykle takie sygnały oznaczają pilną interwencję, bo coś się wydarzyło, ktoś potrzebuje pomocy. Ale stróże prawa nigdzie nie pędzili. W zadumie i milczeniu stali obok swoim pojazdów. W ten sposób oddali hołd swojemu koledze. To było ostatnie pożegnanie aspiranta Michała Kędzierskiego (†43 l.) z Raciborza. Właśnie odbywał się jego pogrzeb. Policjant poległ na służbie, zastrzelony przez bandytę. Poniósł największą ofiarę, żeby chronić życie innych.