Podkarpacie ogarnęła fala pożarów. W ciągu zaledwie jednej doby strażacy wyjeżdżali do gaszenia płonących traw niemal 200 razy! Ogień pochłonął prawie 200 hektarów ziemi, zbliżając się niebezpiecznie do lasów i zabudowań.
Jedna z najbardziej dramatycznych sytuacji miała miejsce w Dąbkowie (pow. lubaczowski). 52 strażaków przez wiele godzin walczyło z ogniem, który zaczął zbliżać się do zabudowań. Płomienie strawiły ogrodzenia, drzewa ozdobne, a także samochód osobowy. Tylko dzięki szybkim działaniom straży pożarnej udało się uratować domy dosłownie w ostatniej chwili.
W Krzemiennej (pow. brzozowski) blisko 50 strażaków próbowało powstrzymać rozprzestrzenianie się ognia na obszarze 10 hektarów. Pożar zagrażał pobliskiemu lasowi, co mogło skończyć się katastrofą ekologiczną.
W Tarnobrzegu, przy ul. Kąpielowej, płomienie objęły ponad 30 hektarów zarośli i nieużytków.
Pożar w gminie Dynów – 9 zastępów w akcji
We wtorkowy wieczór (11 marca) duży i niebezpieczny pożar wybuchł w gminie Dynów – na pograniczu Dąbrówki Starzeńskiej i Dylągowej. Do walki z ogniem ruszyło aż 9 zastępów straży pożarnej, by powstrzymać rozprzestrzenianie się płomieni na tereny zielone.
Na szczęście w żadnym z tych pożarów nikt nie został ranny, ale straty są ogromne.
Płoną setki hektarów, strażacy alarmują
Podkarpaccy strażacy mają pełne ręce roboty. Od początku roku interweniowali już blisko 1200 razy w związku z pożarami traw. Spłonęło 570 hektarów ziemi, a w akcjach gaszenia brało udział ponad 12 tysięcy strażaków PSP i OSP. To ponad 10 razy więcej pożarów niż o tej samej porze w ubiegłym roku!
Apel do mieszkańców: STOP podpalaniu traw!
Strażacy przypominają, że wypalanie traw to nie tylko ogromne zagrożenie, ale także surowo karane przestępstwo.
Ogień na otwartych terenach rozprzestrzenia się błyskawicznie, napędzany przez wiatr. Wystarczy chwila, by wymknął się spod kontroli i zamienił się w śmiercionośny żywioł.
