Ludzie! Ratunku! – niosło się wołanie z oddali. 54-latek może mówić o wielkim szczęściu, bo usłyszała go sąsiadka i zorganizowała pomoc. Mężczyzna przez kilka godzin nie mógł wydostać się z grząskiego błota. Tak mocno go trzymało!
Do niecodziennego zdarzenia doszło pod Radymnem w powiecie jarosławskim. 54-latek wybrał się do sklepu, ale nieco wypił alkoholu. Kiedy na rauszu wracał do domu, postanowił pójść skrótem przez pola. I to go zgubiło. Przeorana, spulchniona ziemia okazała się bardzo grząska. Mężczyzna zapadł się w błocie po kolana. Nie był w stanie zrobić kroku. W końcu upadł i już tylko krzyczał, aby ktoś przyszedł mu z pomocą.
Jego wołanie niosło się pół kilometra. Na szczęście głos usłyszała sąsiadka, która wyszła na posesję. Sama nie była w stanie dostać się do mężczyzny, ale wezwała policjantów z komisariatu w Radymnie.
Mundurowi przybyli w samą porę, bo stan 54-latka coraz bardziej się pogarszał. Miał 2 promile alkoholu w organizmie, a to sprzyjało wychłodzeniu. Mocno zmarznięty nieszczęśnik został wydobyty z błota i dostarczony załodze pogotowia. Karetka zabrała poszkodowanego do szpitala na badania. Na koniec mężczyzna trafił do Izby Wytrzeźwień.