Zadziwiająca historia w lesie pod Raniżowem w powiecie kolbuszowskim. 11-latek błądził po lesie i szukał mamy. Ojciec, z którym wybrał się na spacer, upił się na umór i zasnął pod drzewem. W odnalezieniu się malca pomogli policjanci.
Ojca ścięło z nóg już o godz. 13. Synek był z nim w lesie i bardzo się przeraził. Z tatą nie było logicznego kontaktu. Po prostu usnął pod drzewem. Przerażony chłopiec zadzwonił z jego telefonu do matki i powiedział, że tata jest pijany, a on nie wie, gdzie jest i jak ma wrócić do domu.
Matka powiadomiła policję. Policjanci zadzwonili na telefon, z którego kontaktował się chłopiec. Funkcjonariusze jeździli po lesie radiowozem i cały czas utrzymywali przez komórkę kontakt z 11-latkiem, instruując go, jak ma znaleźć drogę by wyjść z lasu, a następnie kierować się do najbliższych zabudowań. Funkcjonariuszom pomagał 13-letni brat zaginionego, który także rozmawiał z nim przez telefon. Na szczęście po kilkudziesięciu minutach chłopiec poinformował, że znalazł jakieś zabudowania. Policjanci polecili, aby przekazał telefon dorosłej osobie. Kiedy w telefonie odezwał się głos dorosłej osoby, funkcjonariusze szybko ustalili, że chłopiec dotarł do Korczowisk i przyjechali po 11-latka.
Zobacz też:
Kiedy policjanci rozmawiali z odnalezionym chłopcem, z lasu wyszedł jego ojciec. Funkcjonariusze sprawdzili stan trzeźwości 52-latka. Badanie wykazało ponad 3 promile alkoholu w jego organizmie.
W sprawie trwają dalsze czynności. Policjanci sprawdzają, czy 11-latek nie został narażony na niebezpieczeństwo.