Potężny dziób, ostre szpony. W przestworzach ten kolos nie ma sobie równych, ale tym razem majestatyczny orzeł bielik był zupełnie bezbronny. Siedział jak kura na ziemi i słabł z minuty na minutę. Gdyby nie ofiarna pomoc ludzi, wspaniałego ptaka czekałaby zguba.
Orzeł bytował w gminie Nowej Dęby w powiecie tarnobrzeskim. Ptak ciężko zachorował. Nie był w stanie nawet rozłożyć swoich wielkich skrzydeł i wzbić się w powietrze. Słaniał się na ziemi, stając się zupełnie bezbronny.
W lesie w Budzie Stalowskiej natknęła się na niego kobieta, która wybrała się na spacer. Mieszkanka powiadomiła weterynarza. Wspólnie z Urzędem Miasta i Gminy oraz nadleśnictwem zorganizowano akcję ratunkową. Bielik trafił pod opiekę specjalisty. Zajął się nim doświadczony lekarz weterynarii Robert Pogorzelski, który prowadzi Ośrodek Rehabilitacyjny Dzikich Zwierząt „Puchacz” w Brzyskach w powiecie jasielskim. To placówka specjalizująca się w tego typu rzadkich przypadkach.
Zobacz też:
Otruty orzeł bielik w Nowej Dębie: Stan był krytyczny
Początkowo rokowania były niepewne. Stan ptaka oceniano jako krytyczny. Potwierdzono zatrucie. Na szczęście terapia przynosi efekty, bo bielik czuje się coraz lepiej. Przebywa w wolierze, siada na drążku.
– Nadal ma jednak problemy z prawidłowym ocenianiem odległości, dlatego musi być jeszcze karmiony z ręki – zaznacza weterynarz.
Wydaje się, że ptak najgorsze ma już za sobą. Jeśli w pełni wróci do zdrowia i sprawności, zostanie zaobrączkowany, a następnie wypuszczony na wolność. Znów będzie dumnie szybował po podkarpackim niebie.
Nie pierwszy taki przypadek
Rzadki gatunek ptaka znalazł się w poważnym niebezpieczeństwie. Zatrucie bielika to nie pierwszy taki przypadek w regionie. Od kilku lat notuje się podobne zdarzenia. Krytyczny był rok 2018, kiedy na Podkarpaciu zatruło się 7 bielików, z czego 5 padło. Wtedy zbadano dokładne przyczyny. Ustalono, że wszystkie ptaki posiliły się martwymi lisami, które pierwsze zdechły w wyniku zatrucia. Badania wykazały, że bezpośrednią przyczyną śmierci zwierząt był związek chemiczny – karbofuran. Stosowano go kiedyś w opryskach, ale od 15 lat jest zakazany ze względu na swoją toksyczność. – Widocznie nie wszyscy rolnicy się go pozbyli i trują nim lisy. Przypadkowymi ofiarami padają bieliki, które nie gardzą padliną – komentowali wówczas leśnicy efekt swojego śledztwa.
Zobacz też:
Zobacz, kogo nagrały kamery Straży Granicznej