Cała wieś obawiała się wybryków Damiana S. (28 l.) z Grabin pod Dębicą. Mężczyzna po tym jak został wykluczony z OSP – z ratownika zmienił się w podpalacza. Śledczy twierdzą, że to on puścił z dymem 500 bali słomy, innym razem wzniecił pożar w tartaku, powodując 350 tys. zł strat. Ale to nie wszystkie jego grzeszki.
Mężczyzna od dłuższego czasu był na bakier z prawem. Mieszkańcy pamiętają liczne jego dziwne zachowania. Znęcał się nawet nad psem swojej siostry, wjechał do rzeki quadem, jeździł pijany kombajnem. – Dostał kilka tysięcy złotych kary i aby ją zapłacić, musiał sprzedać kombajn – opowiadają miejscowi.
Damian S. nie uaktualnił badań lekarskich i został wykluczony z OSP. Wtedy przeszedł na drugą stronę barykady. To jemu prokuratura zarzuca serię podpaleń. Mężczyzna puścił z dymem 500 bali słomy, wartej 20 tys. zł.
Zobacz też:
Największe straty spowodował podkładając ogień pod tartak w Chotowej. Tuż po tym zdarzeniu został zatrzymany. Policjanci znaleźli w jego telefonie zdjęcia pożaru zanim jeszcze zaczęła się akcja gaśnicza.
Damian S. został aresztowany. Mężczyzna przyznał się tylko do podpalania traw. Prokuratura niebawem sporządził akt oskarżenia, dodatkowo zarzuca mu włamanie do nowo budowanego domu. Mężczyźnie grozi do 10 lat więzienia.