Okrzyknięto gu najnowocześniejszym przystankiem w kraju. Świeci, ogrzewa i ładuje komórki, a do tego ma szufladę ze sprzętem ratującym życia. Niestety, innowacyjna wiata przy ul. Lisa-Kuli w Rzeszowie stała się celem rabusia. Zuchwalec wykradł z niej to, co pasażerom podobało się najbardziej.
Wiatę oddano rok temu. Została wykonana przez firmę ML System, która słynie z produkcji paneli fotowoltaicznych. Przystanek okazała się wielkim hitem. Nawet musiał krótko po otwarciu opuścić swoje miejsce, bo wypożyczano go na targi w Warszawie.
Wiatę wyposażono w wiele użytecznych funkcji. Zamontowano w niej podgrzewaną ławkę, promiennik ciepła, Wi-FI, wyświetlacze zmiennej treści. W szufladzie pod ławką znalazł się także defibrylator, który może okazać się pomocny w prowadzeniu reanimacji.
Zobacz też:
Oczywiście nie zabrakło paneli fotowoltaicznych, które sprawiają, że wiata jest samowystarczalna energetycznie.
Nowoczesny przystanek nieźle się prezentuje. Szklane witryny mają efektownie podświetlanie. Kolory ledów co chwilę płynnie się zmieniają, co ładnie wygląda nocą.
Pasażerom najbardziej spodobały się ładowarki. Jest – a w zadzie było – ich kilka. Dwie z nich służące do bezprzewodowego ładowania komórek znajdowały się na ławce. Na kółeczku oznaczonym piorunem można było położyć urządzenie i szybko podładować baterię, zanim przyjechał nasz autobus.
To właśnie oprawki z indukcyjnymi ładowarkami padły niedawno łupem wandala lub wandali. Sprawca zadał sobie sporo trudu, aby je wydłubać z ławki. Po prostu je na siłę wyłamał. Zepsuł i zniszczył. Skradziony ładowarki poza ławką są bezużyteczne.
Teraz zostały tylko puste gniazda z instalacją. Otwory ostatnio ktoś zakleił taśmą.
Funkcja ładowania do końca nie zniknęła. Pod ławką zostały się jeszcze wtyczki USB, do których rabusie nie zdążyli się dobrać. Ale żeby z nich skorzystać, musimy mieć przy sobie kabel.