Prywatny detektyw, przebywający w areszcie w Rzeszowie może mieć kolejne kłopoty. Słynny detektyw Krzysztof Rutkowski przekonuje, że mężczyzna dokonał wyłudzeń od klientki. – Paweł K. wziął pieniądze, zwodził rodzinę i nic nie zrobił – mówi Krzysztof Rutkowski.
Krzysztof Rutkowski 12 października urządził briefing prasowy przed Zakładem Karnym w Rzeszowie. To właśnie tu od kilku miesięcy przebywa Paweł K. (45 l.). Jest aresztowany pod zarzutem korupcji. Grozi mu 10 lat więzienia. Chodzi o głośną aferę, w którą była zamieszana pracownica Urzędu Miasta w Rzeszowie. Kobieta jest podejrzana o to, że za pieniądze sprzedawała K. poufne dane osobowe, do których miała dostęp w pracy.
Paweł K. pochodzi z Podkarpacia, ale swoje biuro prowadzi w Warszawie. Teraz Krzysztof Rutkowski przekonuje, że zawiadomienie dotyczące wyłudzenia zgłosiła na policję kobieta ze Szczecinka. To ona u Pawła K. szukała pomoc w ratowaniu swojego brata, który przebywa w więzieniu w Tanzanii. Został tam skazany na 30 lat za uprawę marihuany.
Podczas konferencji Rutkowski skontaktował się telefonicznie z panią Iloną, która opowiedziała w jaki sposób została pokrzywdzona przez K. Twierdzi, że straciła 120 tys. zł:
– Znalazłam w internecie biuro. Skontaktowałam się z nim. Przyjechał do mnie do domu. Mówił, że robił już takie rzeczy, że wyciągał ludzi z więzienia. Twierdził, że zorganizowała dla brata ochronę w zakładzie karnym. To nie była prawda. Według jego słów, brat już dwa razy miał być w samolocie do kraju. Nic się nie potwierdziło. Ja i mama straciliśmy tylko zdrowie, nerwy i pieniądze – żaliła się pani Ilona przez telefon.
Rutkowski dodaje, że mężczyzna przekazywał prawnikowi kobiety, że dwa razy był w Tanzanii, że rozmawiał z konsulem. – Nic takiego nie miało miejsce. Myślę, że ten przekaz będzie apelem do tych wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób mogli być już oszukani przez mężczyznę, który przedstawiał się jako detektyw, aby zgłosili sprawę – mówi Krzysztof Rutkowski.
