Bił gong, pulsowały czerwone świtała i szlabany zaczęły się opuszczać. Mimo to 54-latek z Przeworska wjechał na przejazd kolejowy. Szofer szybko przekonał się jak bardzo poważny popełnił błąd. Auto utknęło, a on sam znalazł się w śmiertelnej pułapce.
Wszystko działo się w Wierzawicach w powicie leżajskim. Kolejowy przejazd jest strzeżony, ale nie ma tu dróżnika. Opuszczaniem rogatek zajmuje się automat. Urządzenia były sprawne. Błąd popełnił kierowca nissana, który zignorował sygnały. Szofer wjechał na przejazd i nie zdążył już go opuścić. Drogę zablokowały zapory.
Kierowca miał mnóstwo szczęścia, bo maszynista pociągu dostrzegł niebezpieczną sytuację i zdołał w porę zatrzymać wolno jadący pociąg.
Zobacz też:
Szofer ocalił życie i samochód. Dostał jednak nauczkę. Aby długo o niej pamiętał, policjanci ukarali go mandatem i 4 punktami karnymi.
Policja przypomina, że tego robić nie wolno:
- objeżdżanie opuszczonych zapór lub półzapór oraz wjeżdżanie na przejazd, jeżeli opuszczanie ich zostało rozpoczęte lub podnoszenie nie zostało zakończone;
- wjeżdżanie na przejazd, jeżeli po drugiej stronie przejazdu nie ma miejsca do kontynuowania jazdy;
- wyprzedzanie pojazdu na przejeździe kolejowym i bezpośrednio przed nim;
- omijanie pojazdu oczekującego na otwarcie ruchu przez przejazd, jeżeli wymagałoby to wjechania na część jezdni przeznaczoną dla przeciwnego kierunku ruchu.