Rzeszów, Podkarpacie, historie i zdarzenia

Test w Rzeszowie

Karol Nawrocki miał coś na ustach. Internet szalał. A on zrobił coś, czego nikt się nie spodziewał

Karol Nawrocki dziś w Jasionce, w niedzielę – może w Pałacu. Ale zanim ruszył w kampanijny finisz, zrobił coś, czego większość polityków unika jak ognia. Po medialnej burzy i domysłach, co trzymał przy ustach podczas debaty – po prostu… poszedł do laboratorium. I rozwiał wszelkie spekulacje. W Rzeszowie.

Na wizji wyglądało to niepozornie, ale wystarczyła chwila: podczas debaty prezydenckiej Karol Nawrocki zasłonił się ręką, pocierał nos, miał coś przy ustach. Zrobił się szum: co to było? Nikotynowy sus? Snus? Coś mocniejszego? A może… coś zupełnie innego?

Fala spekulacji zalała internet. Ale zamiast kręcić, milczeć czy szydzić – Nawrocki zrobił coś rzadkiego w świecie polityki: dał próbkę moczu i opublikował wynik badań.

We wtorek, 27 maja, w Medycznym Laboratorium Diagnostyka przy ul. Krakowskiej 16 w Rzeszowie, wykonano pełny test narkotykowy. Wynik? NEGATYWNY.

– Polacy chcą mieć pewność, że przyszły Prezydent jest w pełni zdrowy. Dlatego zrobiłem test na obecność narkotyków. Wynik oczywiście negatywny. Teraz kolej na Pana Rafała! Odwagi! Jak jest Pan czysty, to nie ma się czego bać! – napisał kandydat na platformach społecznościowych, publikując skan dokumentu.

Nawrocki tego samego dnia był gościem konferencji CPAC Polska organizowanej przez TV Republika w Jasionce. Ale to właśnie badanie w rzeszowskim laboratorium może okazać się jednym z najmocniejszych akcentów jego kampanii – jako symbol przejrzystości i bezpośredniej odpowiedzi na medialny szum.

Czy to wystarczy, by przekonać wyborców? Jedno jest pewne – w tej kampanii już niczego nie można wykluczyć.

Babcia Wiesia mówi
Babcia i sus finałowy

No i zostało nam dwóch w finale: Karol i Rafał. Jak w “Familiadzie”, tylko bez Karola Strasburgera, a żarty jeszcze głupsze. Jeden się krzywi, drugi się śmieje, ale jak Karol sięgnął ręką do ust podczas debaty, to naród zawrzał jak rosół w Wielkanoc.

„Co on tam ma?!”, „Czy to snus? Sus? A może snickers?” – pytali ludzie na fejsbukach, forach i u fryzjera. No, wyglądało podejrzanie. Ale trzeba chłopu oddać jedno: nie beczał, nie tłumaczył się jak gimnazjalista z wagarów. Poszedł i zrobił badanie. W Rzeszowie! A nie w żadnym Miami.

I wynik? Negatywny. Czyli czysto, bez dopalaczy, bez środków odurzających, bez grama suszu.

No i dobrze. Ja to popieram. I niech teraz Rafał też skoczy do laboratorium, skoro już skacze po TikToku. Bo jak ktoś chce być prezydentem, to niech najpierw pokaże, że w żyłach ma tylko krew i kofeinę. A nie Bóg wie co.

Powiem Wam jedno: dawno nie było takich wyborów. Szyja boli od kiwania głową, oczy od przewracania oczami, a brzuch od śmiechu. Ale głosować trzeba. Bo jak nie my, to kto? Bo jak nie teraz, to potem już tylko płacz i memy.

A ja? Ja idę w niedzielę na wybory. Z kijkami, w kapeluszu i z miną poważną jak spiker z Dziennika. Bo choć to wszystko cyrk, to przecież nie chodzi o klauna, tylko o prezydenta.

Wiesia z Łańcuta
emerytowana obserwatorka życia codziennego

Pogadajmy gestami – wybierz reakcję

😍
50%
25
😱
0%
0
😭
0%
0
👍
50%
25