Kangur Cezar na gigancie. Przykicał do miasta

A co to? Kierowcy, którzy kilka dni temu spotkali na obrzeżach Rzeszowa takiego stwora przecierali oczy ze zdumienia. Ktoś się przebrał za szczura giganta? Ale to coś przecież robiło kic-kic. Uciekało w podskokach i po chwili rozmywało się w białym pejzażu. Zagadka się wyjaśniała. To najprawdziwszy kangur, do tego albinos.

Kangurek ma imię Cezar i na co dzień mieszka w zagrodzie z alpakami w Nosówce pod Boguchwałą. Możliwe, że ktoś nie zamknął furtki, albo otworzył ją wiatr. Cezar zwęszył okazję i postanowił wyruszyć na wycieczkę w nieznane.

Zwierzak przywędrował aż na obrzeże Rzeszowa, wzbudzając prawdziwą sensację. A jego właściciele rozpaczali z tęsknoty. Na Facebooku apelowali o pomoc w poszukiwaniach, bo kangurek był w niebezpieczeństwie. Mógł go potrącić samochód lub paść ofiarą sfory psów.

Na szczęście Cezara wytropił pies myśliwski, który był ze swoim właścicielem na spacerze. Udało się zorganizować szybką akcję i odłowić kangurka. Chyba sam już miał dość tej dzikiej przygody. Nie dość, że zmarzł, to jeszcze bardzo zgłodniał.

Na szczęście albinos wrócił cały i zdrowy do swojej zagrody AlpakaTeam w NOSÓWCE. Ośrodek jest otwarty na gości i można go tutaj odwiedzić.