Zabrał konserwy z Baltony, 24 butelki spirytusu, trochę wina i piwa. Alkohol skończył się w połowie rejsu, za to wody pitnej zostało jeszcze 200 litrów. Henryk Jaskuła (†96 l.) dokonał niezwykłego wyczynu, którego żaden rodak już nie powtórzył. Był pierwszym Polakiem i trzecim żeglarzem na świecie, który samotnie opłynął dookoła Ziemię i to bez zawijania do portów. Dziś jego niezwykła historia znów jest przypominana. 19 maja w Przemyślu odbył się pogrzeb kapitana.
Henryk Jaskuła, był nie tylko bohaterem żeglarstwa, ale również ostatniego czynu. Postanowił uczynić coś wyjątkowego jeszcze przed swoją śmiercią. Kapitan zmarł 14 maja 2020 roku. Przed odejściem z tego świata, podjął decyzję o ofiarowaniu siebie na potrzeby nauki. Stał się niezwykłym „donatorem” Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, który po śmierci wykorzystał jego ciało do celów edukacyjnych i badawczych.
Po trzech latach, skremowane szczątki Henryka Jaskuły ostatecznie znalazły swoje miejsce na cmentarzu Zasanie w Przemyślu. Urnę z jego prochami złożono do grobu, w którym w 2007 r. pochowano małżonkę Zofię.
Kawałek deski z „jachtu”Daru” włożono do grobu
Wzruszająca ceremonia pogrzebowa upamiętniła niezwykłe życie kapitana. 19 maja, rodzina, przyjaciele i żeglarze z całej Polski zgromadzili się, aby oddać hołd temu wyjątkowemu człowiekowi, który na zawsze pozostanie legendą. Jego wielkość podkreślał w przemówieniu mistrz ceremonii. Słowo w – imieniu ludzi morza – zabrał także ks. prałat Andrzej Jaskuła z diecezji pelplińskiej. Był to wzruszający moment, gdyż kapitan został poświęcony oceaniczną wodą z przylądka Horn, symbolicznie łącząc go z niezwykłymi podróżami, które odbył na przestrzeni swojego życia.
W momencie złożenia kapitana do grobu, dołączono kawałek deski z jachtu „Dar Przemyśla”, którym odbył niezapomniany rejs dookoła ziemi. Ten gest miał upamiętnić jego niezwykłe osiągnięcie i pasję, która zawsze była częścią jego życia.
Rejs dookoła świata
Rejs dookoła świata przeszedł do historii jako niesamowita podróż, którą podjął się kapitan Henryk Jaskuła. Był to pierwszy Polak i trzeci żeglarz na świecie, który samotnie okrążył Ziemię bez zawijania do portów. Poprzednio tego dokonali Brytyjczyk Robin Knox-Johnston w latach 1968/69 oraz Chay Blyth w latach 1970/1971.
Henryk Jaskuła pobił jednak rekord świata w długości przebywania na morzu non-stop w rejsie samotnym. Jego niezwykła wyprawa na jachcie „Dar Przemyśla”, rozpoczęła się 12 czerwca 1979 r. Na pokładzie miał ograniczone środki łączności i nie zabrał tratwy ratunkowej.
Kapitan musiał odpowiednio zaplanować swoje zapasy żywności. Jego menu składało się głównie z konserw mięsnych Baltony, grochówki dostarczonej przez wojsko oraz dwukilogramowych porcji chleba. Na statku zgromadził aż 500 litrów wody, z czego zużył 300 litrów, korzystając także z deszczówki.
Ponadto, na pokładzie jachtu „Dar Przemyśla” znajdowały się 24 butelki spirytusu oraz kilka piw i win, które stanowiły dodatkową odskocznię od monotonii rejsu. Zapasy alkoholu starczyły mu do połowy podróży.
Trasa wiodła z Gdyni wokół Przylądka Dobrej Nadziei, na południe od Australii i Nowej Zelandii, wokół Przylądka Horn, a następnie powrót do Gdyni.
Po 344 dniach podróży, 20 maja 1980 roku Henryk Jaskuła powrócił do Gdyni, gdzie czekały na niego tłumy ludzi. Jego powrót był wyjątkowym momentem, pełnym radości i dumy.
Schodząc z pokładu Daru Przemyśla przywitał zebranych słowami: Polsko kochana, Twój syn powrócił.
Planowane były kolejne rekordy, ale nie doszły one do skutku. Kapitan bardzo przeżył utratę „Daru Przemyśla, który 1987 r. podczas rejsu na Kubę, u jej wybrzeży, został rozbity o próg skalny. Na szczęście 7-osobowa załoga nie ucierpiała.
Tęsknota była jego wiatrem w żagle
Miłość Henryka Jaskuły do żeglarstwa miała swoje źródło w silnej tęsknocie za ojczyzną. Przed II wojną światową jego rodzina opuściła Polskę i wyemigrowała do Argentyny. Był to trudny okres, a Henryk marzył o powrocie do kraju, którego nie mógł zapomnieć.
Po zakończeniu wojny, spełnił swoje marzenie i powrócił do Polski, odnajdując się w żeglarstwie. Jednakże, tęsknota nadal go trzymała. Henryk pragnął odwiedzić swoich rodziców, którzy pozostali w Ameryce Południowej. Ta silna więź rodzinna motywowała go do kolejnych wyzwań na morzu i stawiania czoła niebezpieczeństwom rejsów. Był to dla niego sposób na przekroczenie oceanów i dotarcie do swoich najbliższych.
Tak więc, żeglarstwo dla Henryka Jaskuły było nie tylko pasją, ale także sposobem na realizację marzeń i łączenie się z rodziną rozproszoną na różnych kontynentach. Jego wyprawy stawały się symbolicznymi podróżami ku miejscom i ludziom, którzy zawsze byli bliscy jego sercu.
Zobacz też:
Pochowali bohatera. Rodzina czekała na to prawie 70 lat
Majster Bieda – zwyczajny niezwyczajny bohater. Symbol Bieszczadów teraz zawsze będzie z nami
Zmarła jedna z najstarszych Polek i mieszkanek Podkarpacia. Babcia Rozalia miała 108 lat