Ta sprawa poruszyła całą Polską. Obwoźni sprzedawcy nieświadomie sprzedali zatrutą galaretę na bazarze w Nowej Dębie. Jeden z klientów zmarł, dwie inne klientki trafiły do szpitala. Teraz małżeństwo wędliniarzy spod Mielca usłyszało nowe zarzuty.
Regina i Wiesław S. będą opowiadać za nieumyślne spowodowanie śmierci i obrażeń ciała. Przestępstwo zagrożone jest karą do 5 lat więzienia. To zmieniony zarzut. Wcześniejszy dotyczył narażenie człowieka na niebezpieczeństwo. Był łagodniejszy, bo za ten artykuł kodeks karny przewiduje maksymalną karę do 3 lat więzienia.
Dramat rozegrał się w lutym 2024 r. 54-letni Ukrainiec zjadł porcję zakupionej na targu galarety. Natychmiast poczuł się źle. Jego życia nie udało się uratować. Więcej szczęścia miały dwie seniorki. Trafiły do szpitala i po kilku dniach zostały wypisane do domów.
Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach podczas wykonanej analizy potwierdził, że galareta ma wysoką zawartość azotynu sodu, przekraczającego dopuszczalną normę znacznie powyżej 100 proc. Dopuszczalna zawartość to ok. 100-150 mg/kg. W wyrobach małżeństwa stwierdzono obecność azotynu sodu na poziomie 16-19 tys. mg/kg.
Sprawa w prokuraturze zmierza już do finału. Śledczy niebawem skierują ją do sądu. Podejrzane małżeństwo przyznało się do zarzucanego im czynu. Będzie odpowiadać z wolnej stopy.