Rodzice pędzili drogą na granicy szybkości i możliwości, mając tylko jedno wspólne przeznaczenie – ratować życie dziecka.
Mała dziewczynka, ich ukochane dziecko, miała trudności z oddychaniem. Pojawiła się gorąca opuchlizna. Prawdopodobnie doszło do wstrząsu wywołanego ugryzieniem owada.
A czas zdawał się nieubłaganie przeciągać sekundy. Wszystkie nadzieje rodziców skupiały się na pomocy, która czekała w szpitalu w Kolbuszowej.
Nie było miejsca na wątpliwości, nie było czasu na wahanie. Spotkani na drodze policjanci włączyli sygnały świetlne i dźwiękowe, rozpoczynając dramatyczną eskortę.
Podczas każdej sekundy trwania tej intensywnej podróży, dyżurny informował personel medyczny o małej pacjentce. Był to wyścig z czasem, w którym każda minuta mogła zaważyć na losie tej maleńkiej istoty.
Wreszcie, w tym mrocznym momencie, samochód dotarł pod szpital w Kolbuszowej. Drzwi zostały otwarte, a lekarze przyjęli dziecko do swojej opieki. Oddech ulgi przemknął przez serca dzielnicowych, gdy zobaczyli, że mała dziewczynka jest teraz w bezpiecznych rękach…