Było o włos od tragedii. W Bieszczadach dziecko zadławiło się cukierkiem na cmentarzu. 5-latka nie mogła oddychać. Na szczęście w pobliżu był policjant, który natychmiast pospieszył na ratunek.
29-letni stróż prawa z Baligrodu okazał się prawdziwym aniołem stróżem. Pospieszył na ratunek małemu dziecku. Dzięki niemu nie doszło do tragedii.
Dramat rozegrał się w dzień Wszystkich Świętych w Zahoczewiu, w powiecie leskim. 5-latka razem z rodzicami przyjechała zapalić znicz na grobach bliskich. W pewnym momencie dziecko zaczęło się dusić. Okazało się, że doszło do zakrztuszenia cukierkiem. Mała dziewczynka nie mogła złapać tchu, zrobiła się cała sina.
Zobacz też:
Dziecko zadławiło się cukierkiem na cmentarzu: Świadkowie byli spanikowani
Rodzice i wszyscy świadkowie byli przerażeni. Mama krzyczała i wzywała pomocy. Wtedy podbiegł policjant, który od razu wiedział, co należy zrobić. Odwrócił dziecko głową w dół na swoim przedramieniu. Wykonał kilka energicznych uderzeń nadgarstkiem drugiej ręki w okolicę między-łopatkową, aż cukierek wypadł. Dziewczynka zaczęła normalnie oddychać.
Wszystko skończyło się szczęśliwie. Szybka i zdecydowana reakcja policjanta zapobiegła tragedii.
Bohaterem tej akcji był 29-letni policjant z Baligrodu, który służbę rozpoczął 2 lata temu. Chciał pozostać skromny i nawet o zdarzeniu nikomu nie wspomniał. Ale mama dziecka napisała list do komendy – dziękując za uratowanie życia córeczce. – Jesteśmy dumni z postawy naszego kolegi – mówią policjanci z Komendy Powiatowej w Lesku.
Dziecko zadławiło się cukierkiem na cmentarzu: Jak udzielić pomocy?
Postępowanie przy zadławieniu.
Zobacz też:
Dramatyczny wypadek w kamieniołomie. Na pomoc ruszyło GOPR
Zacny gest barmanki z Leska. Wykazała się wielką wrażliwością na cudzą krzywdę
Zaczadzenie w Grzęsce. W domu znaleziono ciało mężczyzny