Było o włos od tragedii. W Jeziorze Solińskim w Bieszczadach tonęło dwóch mężczyzn. Na pomoc pospieszyła kobieta, będą świadkiem zdarzenia. Sama jednak nie była w stanie uratować ofiar. Na szczęście w porę do akcji wkroczył policjant sierż. szt. Piotr Dryja. To jemu życie powinni zawdzięczać dwaj turyści.
To był piękny, słoneczny weekend – idealny na wypoczynek nad wodą. Turyści wypłynęli na jezioro żaglówką. Nagle jeden z nich wskoczył do wody i zaczął się topić. Nie udało mu się chwycić bojki ratowniczej. Na pomoc rzucił mu się kolega. On również przecenił swoje możliwości i też sam potrzebował pomocy.
Przepływająca obok nich kobieta, która miała na sobie kapok, będąc świadkiem tej sytuacji, wskoczyła do wody na ratunek. Próbowała utrzymać na powierzchni jednego z tonących mężczyzn. Głośno krzyczała, aby ktoś jeszcze zareagował.
Zobacz też:
Na szczęście to wołanie usłyszał patrolujący jezioro sierż. szt. Piotr Dryja. Natychmiast ruszył do akcji. Podpłynął motorówką i wskoczył do wody. Szybko przejął mężczyznę od osłabionej kobiety. Następnie podpłynął do drugiego z poszkodowanych, który już kompletnie stracił siły i jeszcze chwila, a znalazłby się w głębinie.
Funkcjonariusz obu nieszczęśników bezpiecznie umieścił z powrotem w żaglówce. Jeden z nich wymagał pomocy medycznej i na miejsce przypłynęła wodna karetka WOPR.
Jak się później okazało, obaj mężczyźni byli pod wpływem alkoholu. Tylko dzięki osobom znajdującym się w pobliżu oraz policjantowi, nie doszło do tragedii.
Zobacz też:
22-latek utonął w zalewie. Ciało znalazł nurek