Ta sprawa szokuje Amerykę i jest zaskoczeniem dla świata. Niby wszyscy są równi wobec prawa, ale jeszcze nigdy byłego czy urzędującego prezydenta USA nie stawiano przed sądem karnym. A to właśnie teraz dzieje się z Donaldem Trumpem (76 l.).
Donald Trump chce ponownie startować w wyborach prezydenckich i całe zamieszanie wokół jego osoby nazywa zemstą polityczną i „polowaniem na czarownice”.
Decyzję o sądzeniu Trumpa została podjęta przez ławę przysięgłych w sądzie karnym na Manhattanie w Nowym Jorku.
4 kwietnia – zgodnie z oczekiwaniami – Trump dobrowolnie stawił się w sądzie, zamienionym w fortecę. Przed gmachem tłumy: reporterów, zwolenników, przeciwników i policjantów.
Ex-prezydent na salę rozpraw wszedł w licznym gronie swoich adwokatów.
Potem usłyszał całą serię zarzutów przygotowanych przez prokuratora okręgowego Alvina Bragga. Dotyczą one fałszowania dokumentów handlowych, i to w 34 przypadkach. Działania te miały ukryć szkodliwe informacje, aby – zdaniem prokuratury – zwiększyć swoje szanse w wyborch prezydenckich w 2016 roku.
Trump nie przyznał się do winy. Sędzia nie wydał nakazu zatrzymania i osadzenia w areszcie, nie wyznacza kaucji.
Po rozprawie sądowej Trump wyjechał do swojego domu w Mar-a-Lago na Florydzie. Potem wygłosił przemówienie:
„Jedyną zbrodnią, jaką popełniłem, jest nieustraszona obrona naszego narodu przed tymi, którzy chcą go zniszczyć” – powiedział republikanin.
O co chodzi w sprawie Trumpa?
O co właściwie chodzi w sprawie byłego prezydenta USA?
Trumpowi grozi postępowanie prawne w związku z potajemnymi płatnościami. Jedna z nich – jak donoszą media – miała dotyczyć aktorki porno Stormy Daniels. Faktycznie pieniądze – 130 tys. dolarów – miał zapłacić kobiecie były mecenas Trumpa Michael Cohen (56 l.), który został m. in. za to skazany na 3 lata więzienia i pozbawiony licencji wykonywania zawodu prawnika. Pieniądze miały uciszyć aktorkę, która poznała Trumpa w 2006 r. na turnieju golfowym. Trump był wtedy gwiazdą telewizyjną i był już żonaty z obecną żoną Melanią (52 l.)
Stormy Daniels zaczęła rozpowiadać plotki o rzekomym jej romansie z Trumpem. Trump zaprzeczył romansowi i oskarżył ją o kłamstwo, ale kiedy kampania prezydencka była już na ostatniej prostej, sztabowcy zaczęli martwić się, że „rewelacje” aktorki mogły zniszczyć kandydaturę republikanina.
Pieniądze miały zamknąć aktorce usta. Problem w tym, że dopatrzono się złamania przepisów finansowania kampanii wyborczej. Choć Trump oficjalnie w wywiadzie w 2018 r. przyznał, że płatność na rzecz Danielsa pochodziła od niego osobiście, a nie z kampanii.
Oprócz Stormy Daniels, rozważane są również inne transfery, takie jak 150 000 $ dla byłej modelki Playboya, Karen McDougal. Lub 30 000 $ dla bramkarza w Trump Tower, który twierdził, że Trump spłodził nieślubne dziecko.
Prokuratura federalna nie zdecydowała się ścigać Trumpa w tych sprawach, ale śledztwo podjęła prokuratura stanowa.
Teoretycznie za przestępstwo, o którym mowa, grozi do czterech lat więzienia.
Kolejny termin rozprawy to dopiero 4 grudnia 2023 r. w tym samym sądzie na Dolnym Manhattanie.