W MPK Rzeszów wrze. Większość załogi chce strajku. Kierowcy domagają się podwyżek – 500 zł netto – którą traktują jako inflacyjną rekompensatę.
Jak przekonują związkowcy coraz częściej, ci co mogą, odchodzą z pracy, już teraz brakuje 30 kierowców. – Średnia płaca to 2800 zł. To niewiele, kiedy kredyt na mieszkanie to już niekiedy 3 tysiące i więcej. Jeden z naszych kierowców poszedł pracować przy budowie drogi, zarabia 8000 zł i ściąga kolegów – podają przykład związkowcy.
Chcą rozmawiać z prezydentem. Na razie dają miastu ultimatum i czas do 10 października. Ratusz zapowiada, że prezydent Konrad Fijołek jest gotów na takie spotkanie.
Zobacz też:
Gdyby doszło do strajku, autobusy stanęłyby na jeden dzień.