Są policyjnym małżeństwem. Choć pracują w różnych komendach i razem nie chodzą na patrole, w czasie wolnym, przeprowadzili wspólną akcję. Pani Agnieszka i pan Tomasz poskromili włamywaczy. Nie było to łatwe, bo przestępcy wykazali się wielką agresją. Posłużyli się gazem, a nawet śrubokrętem.
Wszystko działo się na osiedlu Dzików w Tarnobrzegu. Tu mieszkają państwo Włodarczykowie. Pan Tomasz jest starszym aspirantem w miejscowej Komendzie Miejskiej, jego żona Agnieszka to starsza sierżant w Komendzie Wojewódzkiej w Rzeszowie.
Tego dnia oboje mieli wolne. Przed południem na klatce bloku pojawili się dwaj, dziwni mężczyźni. Pochodzili pod drzwi i nasłuchiwali, czy jest ktoś w środku. Posiadali ze sobą narzędzia do siłowego otwierania zamków.
Policjant akurat wychodził z domu i wystarczyło, że rzucił okiem na podejrzanych typków, aby rozszyfrować ich zamiary. Zatrzymał się, przedstawił i zapytał, czy mogą się wylegitymować. Ci w odpowiedzi rozpylili w jego kierunku gaz i rzucili się do ucieczki.
Policjant złapał jednego z oprychów i zaczął wołać żonę na pomoc. Kobieta pobiegła za drugim sprawcą. Dogoniła go, ale on również ją zaatakował. Zaczął szarpać, odpychać, prysnął gazem w twarz.
Policjantka nie odstąpiła od interwencji. Wyszarpała mężczyźnie plecak i mocno trzymała za ramię. Niedoszły rabuś usiłował zadać policjantce ciosy śrubokrętem.
Wtedy na pomoc ruszyli dwaj pracownicy firmy budowlanej.
Finał całej akcji był taki, że obaj – wielokrotnie karani włamywacze – 48 i 63-latek trafili na komendę. Pochodzą z drugiego końca Polski – z woj. warmińsko-mazurskiego. Podejrzani usłyszeli zarzuty dotyczące napaści na funkcjonariuszy. Zostali tymczasowo aresztowani.
Domowy posterunek
St. sierż. Agnieszka Włodarczyk służbę w policji pełni od 7 lat, natomiast staż st. asp. Tomasza Włodarczyka jest dwa razy dłuższy. Oboje zgodnie twierdzą, że czujność i dociekliwość to cechy, które mocno pomagają w tym zawodzie.
Najbardziej dumni z policyjnej pary są sąsiedzi. Wszyscy czują się bezpieczni, mając w bloku domowy posterunek.