Bieszczady pod policyjnym nadzorem

Są wakacje, turyści zjeżdżają w Bieszczady. Aby letni wypoczynek był bezpieczny, policja wysłała w ten rejon wzmocnione siły.

Jesienią, czy wiosną w bieszczadzkich zakątkach na ogół jest cisza i spokój. Ale teraz zjeżdża cała Polska. Dochodzi do różnych sytuacji, w których potrzebna jest pilna interwencja policjantów: wypadki, kradzieże, nielegalne wyścigi, w końcu zakłócanie spokoju, czy chuligańskie wybryki.

Komenda Powiatowa Policji w Lesku, która w swoim rejonie ma największe turystyczne ośrodki, wymaga wsparcia. Dlatego od 1 lipca wspomagają ją funkcjonariusze z Oddziału Prewencji w Rzeszowie. Posiłki stanowią mocną obsadę komisariatu w Polańczyku.

Patrole będą nie tylko w terenie, ale także na wodzie. Służbę na Jeziorze Solińskim rozpoczęli policyjni stermotorzyści.

Do jeziora tylko na trzeźwo

Stróże prawa przede wszystkim zwracają uwagę na nieuważnych, bądź nietrzeźwych biwakowiczów. Warto pamiętać, że osoba, która nie potrafi pływać w czasie przebywania na łódce, w kajaku, czy na skuterze musi mieć założony kapok. Odpowiedzialność za bezpieczeństwo na większych jednostkach pływających spoczywa na sterniku. Jeśli wypożyczamy sprzęt pływający, odpowiadamy za siebie i dzieci. Za brak kapoków możemy dostać od 20 do 500 zł mandatu. 

Należy być trzeźwym. Szlak wodny traktowany jest jak droga i nie ma znaczenia czy znajdujemy się  na środku akwenu czy przy samym brzegu. Jeśli po pijanemu pływały sprzętem bez napędu motorowego grozi nam kara do 500 zł. Jeśli jednostka jest mechaniczna, wtedy sprawa trafia do sądu. Dodatkowo narażamy się na odebranie prawa jazdy. 

Parkuj z głową

Mundurowi odradzają też pozostawianie wartościowych rzeczy w zaparkowanych samochodach, bo właśnie na takie okazje czekają włamywacze. Ostrzegają także przed łamaniem przez kierowców znaków zakazu ruchu lub zatrzymywania. – Właśnie za te przewinienia wypisujemy najwięcej mandatów, tak samo jak za zaśmiecanie – przestrzegają.

[yop_poll id=”31″]