Znów rakiety spadł w pobliżu polskiej granicy. 18 marca rosyjskie pociski eksplodowały we Lwów. Kilka z nich uderzyło w lotnicze zakłady remontowe w rejonie lotniska. Dwie rakiety zostały zestrzelone. W ciągu ostatnich dni to kolejne bombardowanie w obwodzie lwowskim. Polskie władze przypuszczają, że te wydarzenia mogą zwiększyć liczbę uchodźców napływających do naszego kraju z Ukrainy.
Czarny dym nad Lwowem zobaczyli mieszkańcy o świecie w piątek. Z informacji władz wojskowych Ukrainy wynika, że okrętu podwodnego na Morzu Czarnym wystrzelono 6 rakiet. Przeleciały aż 800 km. Dwie z nich udało się zestrzelić obronie przeciwlotniczej, ale 4 trafiły w rejonie lotniska. W mediach podawane są informacje o zniszczeniu zakładu naprawy samolotów. Jedna osoba została ranna.
Ukraińskie władze wojskowe zaapelowały, by nie pokazywać zdjęć obiektów strategicznych. Dzień wcześniej ukazał się materiał o tym, że zakład opuścił wyremontowany samolot. Być może dlatego teraz nastąpił atak na to miejsce.
Zobacz też:
Mer Lwowa zaznaczył, że samo lotnisko nie pracuje od początku wojny. W ostatnich dniach z okolic ewakuowano mieszkańców.
W obwodzie lwowskim to kolejny rosyjski atak rakietowy. Kilka dni wcześniej pociski zbombardowały wojskową bazę szkoleniową w Jaworowie, która znajduje się około 20 km od granic Polski. Wybuchy bomb były widziane i słyszane w przygranicznych miejscowościach w: Wielkich Oczach, Budomierzu, czy Korczowej.
Teraz rakiety spadły w rejon oddalony od polskiej granicy o 80 km. To pokazuje, że nie ma bezpiecznego miejsca na ternie całej Ukrainy, a wojna toczy się coraz bliżej Polski.
Lwów od początku wojny jest największym centrum pomocy uchodźcom napływającym ze wszystkich regionów. Obecnie w mieście przebywa 200 tysięcy wojennych uciekinierów. Niektórzy zostają na miejscu, wyczekując rozwoju sytuacji. Ostatni atak może ich skłonić do wyjazdu, dalej na Zachód.
Polska bezwzględnie pomaga uchodźcom. Przyjęła ich już ponad 2 miliony. Tylko na Podkarpacie dotarło z Ukrainy milion osób. W szczytowym momencie było to 140 tysięcy osób na dobę. Teraz liczby są mniejsze.
W czwartek (17/03) do Przemyśla tylko 5 pociągami przyjechało 5 500 osób. W tymczasowym punkcie pomocowym w dawnym Tesco odpoczęło i nocowało przed dalszą drogą 600 osób. Dzień wcześniej było ich 1800.
– Piątkowy ostrzał Lwowa może przełożyć się na zwiększoną liczbę uchodźców. Zawsze takie sytuacje wywołują niepokój. Choć podczas ostatniego ataku w Jaworowie ten skok zwiększonego ruchu był stosunkowo niewielki. Do naszego miasta pociągami z Ukrainy wjechało po tym ataku około 2 tysięcy osób więcej niż zazwyczaj – mówi wiceprezydent Bogusław Świeży, zastępca prezydenta miasta Przemyśla.
UAKTUALNIENIE
Według władz Przemyśla atak z 18 marca we Lwowie nie wywołał wzmożonego ruchu uchodźców. Tego dnia do miasta 6 pociągami przyjechało 4 400 osób. Z miasta wyjechało 5 300 osób. – Liczba uchodźców spada. Ostatnie wybuchy we Lwowie nie wywołały większego zdenerwowania – uważa wiceprezydent Przemyśla. Ruch na granicy odbywa się na bieżąco.