Cały świat patrzył. Biały Dom. Kamery. Zełenski i Trump. I oto na oczach milionów wydarzył się skandal, jakiego jeszcze nie oglądaliśmy. Niebywałe, że ktoś wpadł na pomysł, by transmitować na żywo robocze spotkanie polityków, którzy decydują o losach narodów. Mieli zawrzeć ważne porozumienie, ale najwyraźniej nie dopracowali wszystkich szczegółów. To nie była dyplomacja. To było reality show.
Każdy obstawał przy swoim. Zełenski walczył o przetrwanie swojego kraju, Trump – o powrót na światową scenę jako twardy negocjator, który nie daje się wciągnąć w cudze wojny. Obaj patrzyli na ten sam problem ze swoich butów. Jeden mówił o moralnej odpowiedzialności, drugi o interesie Ameryki. Zełenski próbował uderzyć w emocjonalny ton, odwoływał się do sumienia, ale Trump okazał się graczem, na którego takie argumenty nie działają. Nie szukał wzruszeń – szukał przewagi.
Zamiast rozmowy – kłótnia. Poniżanie, oskarżenia, pokaz siły. Jakby byli kumplami z klasy, którzy przerzucają się wyzwiskami na szkolnym korytarzu. Problem w tym, że w ich rękach jest nie tylko własna przyszłość – ale także życie tysięcy ludzi.
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. A trzeci? Wiadomo. Putin. Rosyjski prezydent od dawna ma swój plan, swoją obsesję, swoje powody, by trzymać Ukrainę w ogniu wojny. Im większy chaos, tym większa jego przewaga.
Czy Ameryka już wie, co zrobić? Czy prowadzi swój własny biznes? Może czas na nową strategię? Wykluczyć Zełenskiego i dogadać się z Putinem? Podzielić świat na nowo? Wtedy wojna się skończy, ale czy sprawiedliwym pokojem? Bo fakt jest jeden: Ukraina już nie odzyska zajętych przez Rosjan ziem. To rzeczywistość. Pytanie tylko – czy warto nadal za to umierać? Życia nie da się wycenić. Ale czy USA nie wycofają się całkowicie, zostawiając Europę samą?
Wielka Brytania, Francja – deklarują wsparcie. Ale jak długo? Do ostatniego Ukraińca? Wojna ma swoją dynamikę. Najpierw są obietnice, potem dostawy broni, potem coraz więcej ofiar. A na końcu? Może w końcu ktoś w Brukseli uzna, że czas wysłać europejskie wojska. I wtedy? Jeden krok do III wojny światowej.
Ameryka tymczasem może patrzeć biernie z boku. Po wyrzuceniu Zełenskiego Biały Dom zamieścił wymowny wpis: „America First. Ameryka przede wszystkim.” Przekaz był jasny.
Mroczne czasy. Papież Franciszek miał rację. Wojna nigdy nie jest rozwiązaniem. Przynosi tylko śmierć, rany, cierpienie. Mówcie o pokoju. Mówcie i działajcie. Bo dość już walki. Dość umierania.