Aktor Jerzy S. nie stawił się w sądzie w Krakowie, mimo że ważyły się jego losy. Dla sądu brak obecności oskarżonego nie był przeszkodą, aby wydać skazujący wyrok za jazdę po alkoholu.
Jerzy S. (75 l.) odpowiadał za incydent drogowy, do którego doszło 17 października w Krakowie. Aktor kierował lexusem. Jego auto zahaczyło o 44-letniego motocyklistę. Okazało się, że Jerzy S. był nietrzeźwy. W wydychanym powietrzu miał 0,7 promila alkoholu.
Aktor został oskarżony o prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu. Przyznał się do winy i nawet chciał dobrowolnie poddać się karze. Ale jego propozycja nie znalazła akceptacji prokuratury, która domagała się wyższej kary finansowej.
Zobacz też:
Podczas procesu odczytano zeznania aktora złożone w śledztwie. Oskarżony tłumaczy się tym, że osoba, z którą był umówiony, przypomniała mu o spotkaniu. Wsiadł do auta, bo uznał, że czuje się dobrze. Miało to być kilka godzin po spożyciu alkoholu – 3-4 lampek białego wina.
Aktor w prokuraturze opisał też przebieg zdarzenia drogowego. Tłumaczył również dlaczego do razu się nie zatrzymał. Twierdził, że nie widział i nie słyszał, aby doszło do kontaktu drogowego z mężczyzną jadącym skuterem. Aktor zaznaczył w swych zeznaniach, że korzysta z aparatu słuchowego, w którym wtedy wysiadła bateria. – Aparat zadziałał w prawym uchu „jak korek”, dlatego nic nie słyszałem i kontynuowałem jazdę, a zdarzenie było z prawej strony” – przytaczał zeznania ze śledztwa sędzia.
Oskarżony stwierdził, że widział osobę krzyczącą do niego, ale nie miał świadomości, że coś się stało.
Śledczy, zanim postawili zarzuty, badali czy sprawa była wypadkiem i czy ewentualnie doszło do ucieczki z miejsca wypadku, za co grożą znacznie surowsze konsekwencje.
Prokuratura uznał jednak, że nie był to wypadek, bo obrażenia pokrzywdzonego były poniżej 7 dni. Dlatego też nie ma mowy o ucieczce z miejsca wypadku. Sprawa potraktowana została jako kolizja.
1 marca sąd po niespełna godzinnym procesie wydał nieprawomocny wyrok. Jerzy S. został uznany za winnego przestępstwa drogowego i skazał go na karę grzywny 200 stawek po 60 zł (12 tys. zł), 3-letni zakaz prowadzenia pojazdów oraz 6 tys. zł świadczenia na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej, a także sąd obciążył aktora kosztami sądowymi w wysokości 4 tys. 288 zł i 69 gr.
W sumie Jerzy S. będzie musiał zapłacić: 22 228, 69 zł.
W uzasadnieniu sąd stwierdził, że szkodliwość czynu „jest średnia”. Wymierzając karę finansową wziął pod uwagę: zarobki oskarżonego (około 6 tys. zł miesięcznie), jego wiek oraz dotychczasową nieposzlakowaną opinię i niekaralność.
Wyrok nie jest prawomocny. Nie wiadomo, czy strony będą się od niego odwoływać.