Pozostawianie na długi czas bez dozoru ubrań na brzegu jeziora, to jak porzucenie walizki na lotnisku. Natychmiast wzbudza alarm. Tak też się stało nad zalewem ZEK w powiecie jarosławskim.
Policjanci z Radymna zostali powiadomieni, że na brzegu leżą ubrania, koce, plecak i od dłuższego czasu nikt po te rzeczy się nie zgłasza. Ludzie zaczęli obawiać się, że doszło do utonięcia.
Policjanci obejrzeli miejsce, zauważyli jeszcze butelki po alkoholu i zwrócili uwagę na świeżo wypalone ognisko.
Mundurowi natychmiast rozpoczęli poszukiwania. Sprawdzili pobliskie zarośla oraz brzeg zbiornika. Do akcji włączyli się także strażacy, którzy w tym czasie odbywali swoje ćwiczenia na łodzi ratunkowej.
Zagadka wkrótce się rozwiązała. W trakcie prowadzonych działań, na miejsce przyszła kobieta i mężczyzna. Oboje zdziwili się zamieszaniem. Oświadczyli, że rzeczy znajdujące się na brzegu, należą do nich, a oni poszli tylko do sklepu na zakupy.
Zobacz też:
Rozmawiał dobrotliwie przed sklepem, a potem…
Bandycka para w kominiarkach. Przyjechała pobić, zastraszyć i okraść
Napadł na sklep z pistoletem na kulki